Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cien. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cien. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 grudnia 2020

Denko listopad 2020

Skończył się listopad i mamy już długo wyczekiwany grudzień. Miejscami zrobiło się biało na dworze, przez co czuć już powoli święta. Jednak nie o świętach będzie dzisiejszy post, a o czymś, o czym piszę co miesiąc. Tak, dobrze przeczytaliście tytuł tego wpisu, dzisiaj przedstawię Wam moje zużycia kosmetyczne. Więc nie przedłużając, zapraszam do dalszego czytania (bo trochę się tego się nazbierało).



Pod spodem znajdują się krótkie opisy kosmetyków, które już wcześniej były przeze mnie zrecenzowane, dlatego nie rozpisywałam się zbytnio na ich temat, oczywiście umieściłam odnośniki do stron z recenzjami, jeśli jesteście zainteresowani ich szczegółowym opisem. Są też krótkie recenzje kosmetyków, których uznałam, że nie ma sensu robić ich szczegółowych recenzji. Począwszy, tradycyjnie od kosmetyków do twarzy biorę się, w końcu za prezentację moim zużyć tego miesiąca. 



TWARZ


Bielenda Black Sugar Detox krem do twarzy, PILATEN MASKA NA USTA KOLAGENOWA, PUREDERM, kolagenowa maseczka pod oczy

Bielenda Black Sugar Detox krem do twarzy. Ciężko mi opisać ten krem, bo użyłam go tylko raz, gdyż jest to tylko próbka, ale po tym jednym razie uważam, że ma on bardzo fajną, lekką konsystencję i przyjemny zapach. Po jednym użyciu mogę tylko tyle stwierdzić, że  moja skóra była w dobrej kondycji, więc może kiedyś zaopatrzę się w większą wersję tego kremu i napiszę więcej na jego temat.

PILATEN MASKA NA USTA KOLAGENOWA. Bardzo byłam zadowolona z tej maski, jest tania i bardzo skuteczna. Na pewno jeszcze ją kiedyś kupię. Recenzja TUTAJ.

PUREDERM, kolagenowa maseczka pod oczy. Uwielbiam te maseczki. Maskują moje worki i cienie pod oczami. To już moje drugie opakowanie i z pewnością nie ostanie, tylko jedna rzecz mi się nie spodobała... Nie wiem jak to się stało, ale mimo 30 sztuk płatków, miałam w opakowaniu nieparzystą liczbę. Recenzja TUTAJ.


Bielenda Black Sugar DetoxMaska+Peeling 2w1 detoksykująco-oczyszczająca i Bielenda Vegan Muesli Maseczka+Peeling 2w1 nawilżająco-oczyszczająca, Eveline błyskawiczna maseczka wygładzająca, Cień maseczka słoneczne mango, Cien nawilżająca maseczka.

Bielenda Black Sugar DetoxMaska+Peeling 2w1 detoksykująco-oczyszczająca i Bielenda Vegan Muesli Maseczka+Peeling 2w1 nawilżająco-oczyszczająca. Za bardzo nie będę zdradzać szczegółów o tych masczko-peelingach, bo jestem w trakcie szykowania dla Was recenzji... Tak więc czekajcie cierpliwie.

Eveline błyskawiczna maseczka wygładzająca. Konsystencja kremowa, koloru białego, zapach przyjemny łagodny. W trakcie aplikacji nic nie szczypało ani nie piekło. Użyłam jej schłodzonej wcześniej w lodówce zamiast kremu na noc. Rano moja skóra była w miarę wygładzona, mniej widoczne były zmarszczki ale niestety pojawiły się drobne niedoskonałości (nie wiem czy to za sprawą tej maseczki). Maskę kupię ponownie tylko jeśli znowu będzie w promocji.

Cień maseczka słoneczne mango. Byłam pewna, że spodoba mi się jej zapach, ale niestety kojarzył mi się z jakimś detergentem... Konsystencja kremowa, koloru żółtego. W trakcie aplikacji czułam lekkie pieczenie ale dało się przeżyć. Użyłam jej na noc zamiast kremu do twarzy. Rano moja skóra była taka sama jak przed jej użyciem, dobrze, że nie było żadnych negatywnych zmian.

Cien nawilżająca maseczka. Konsystencja kremowa, koloru żółtego, zapach łagodny przyjemny. W trakcie aplikacji czułam lekkie pieczenie. Wystarczyła mi na dwie aplikacje (może dlatego, że użyłam ją tylko na twarz). Moja skóra była po niej odpowiednio nawilżona, gładka i miękka. Możliwe, że maskę kupię ponownie, ale nie będę jej jakoś specjalnie szukać.


CIAŁO


Nivea Black and White antyperspirant w kulce, Hebe cosmetisc krem do rąk w piance, COSMEPICK STRAWBERRY&BASIL masło do ciała z truskawką i bazylią, AVON, Planet Spa, Głęboko oczyszczający scrub do ciała z minerałami z Morza Martwego

Nivea Black and White antyperspirant w kulce. Zabezpiecza moja skórę przed nieprzyjemnym zapachem przez cały dzień, nie brudzi ubrań, nie pozostawia mokrych plam pod pachami (chyba, że mam bardzo stresujący dzień). Ogólnie jestem z niego zadowolona i jestem już w trakcie używania kolejnego takiego samego antyperspirantu.

Hebe cosmetisc krem do rąk w piance. Intensywna regeneracja. Zużyłam go bardzo szybko, może dlatego, że stoi na mojej szafce nocnej. Odpowiednio nawilża ręce, tylko zapach mógłby mieć ładniejszy. Ogólnie jestem z niego zadowolona. Recenzja TUTAJ.

COSMEPICK STRAWBERRY&BASIL masło do ciała z truskawką i bazylią. Cieszę się, że już mi się skończyło to masło, bo już nie mogłam się doczekać kiedy je zużyję. Skóra po nim się lepi, świeci i czuć sztuczny zapach, ale przynajmniej nawilżenie jest dobre, Już więcej nie kupię tego masła. Recenzja TUTAJ.

AVON, Planet Spa, Głęboko oczyszczający scrub do ciała z minerałami z Morza Martwego. Miałam po nim piękną, miękką skórę. Uwielbiam jego grube drobinki, które przyjemnie masowały ciało. Jednak zawiodłam się trochę na zapachu, który przypominał męskie perfumy i w dodatku był bardzo intensywny. Jego recenzja TUTAJ.



WŁOSY 


Schwarzkopf Schauma Szampon do włosów Moc Keratyny, BIOELIXIRE Jedwab +witamina A

Schwarzkopf Schauma Szampon do włosów Moc Keratyny. Jest to szampon przeznaczony do włosów suchych  i  łamliwych. Konsystencja tego szamponu nie jest za rzadka ani za gęsta, ma kolor lekki fioletowy. Zapach jest intensywny ale przyjemny (nie wiem do czego go porównać). Dobrze się pieni i rozprowadza na włosach oraz skórze głowy. Włosy po nim są lekkie i miękkie, nie zauważyłam żadnych pozytywnych zmian w układaniu. Zniszczenia są mniej widoczne, a włosy lśniące. Jednak niestety aby je rozczesać musiałam wspomóc się dodatkowymi odżywkami ułatwiającymi rozczesywanie. Może jeszcze kiedyś sięgnę po ten szampon, ale jakoś specjalnie nie będę go szukać. 

BIOELIXIRE Jedwab +witamina A. Bardzo fajnie nawilżał suche końcówki. Mimo pojemności tylko 20 ml wystarczył mi na kilka miesięcy, ale to tylko dlatego, że używałam go wtedy kiedy sobie o nim przypomniałam. Wymyśliłam fajny sposób na to, kiedy jedwab był już na wykończeniu i nie chciał wylatywać z buteleczki: końcówki włosów wkładałam do do buteleczki i wyjmowałam je nasączone olejkiem, który rozprowadzałam palcami po reszcie końcówek. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego jedwabiu jak przypadkiem spotkam go przecenionego w jakiejś drogerii.



 MAKIJAŻ 


Avon wydłużający tusz do rzęs, RIMMEL LONDON LASTING rozświetlający korektor płynny, Avon True kredka do oczu Blodest Black, Podkład matująco-wygładzający podkład do twarzy, AA Make Up, Hean Banana LUXURY puder, Płatki kosmetyczne Cashmir beauty

Avon wydłużający tusz do rzęs. Bardzo fajnie wydłuża rzęsy, które po pomalowaniu nim są ładne przez cały dzień. Idealnie je rozdziela i wydłuża (mógłby je jeszcze trochę bardziej pogrubiać). Na tę chwilę nie planuję do niego powrotu, bo używam w tej chwili fajniejszych tuszy, ale mimo to byłam z niego zadowolona.

RIMMEL LONDON LASTING rozświetlający korektor płynny. Jeden z najfajniejszych korektorów jakie kiedykolwiek miałam. Zakrywa idealnie cienie pod oczami i inne niedoskonałości. Jest trwały, kryje nawet przez cały dzień i idealnie dopasowuje się do koloru skóry. Na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Avon True kredka do oczu Blodest Black. uwielbiam kredki do oczu z tej linii, na szczęście po zużyciu jej zaopatrzyłam się już w kolejną. Kredka ta ma piękny, głęboki czarny kolor, jest trwała, nawet powiedziałabym, że wodoodporna i utrzymuje się na powiekach przez cały dzień. Chyba jeszcze nigdy nie byłam po niej rozmazana!

Podkład matująco-wygładzający podkład do twarzy, AA Make Up. Nie był to niestety podkład, do którego będę wracać... Twarz po nim zawsze była matowa ale tylko przez 1-2 godziny, w późniejszych godzinach było już tylko coraz to większe świecenie i coraz to mniejsze krycie. Recenzja TUTAJ. 

Hean Banana LUXURY puder. Ostatnio bardzo polubiłam pudry sypkie, między innymi ten. Dobrze matuje on cerę i pozostawia ją matową na długo, jednak niestety nie na cały dzień. Byłam nawet zadowolona z tego pudru i może jeszcze kiedyś do niego wrócę. 

Płatki kosmetyczne Cashmir beauty. Niczym szczególnym się nie wyróżniały od innych płatków, jakie miałam do tej pory. Idealnie chłoną kosmetyki i nie podrażniają skóry.


***


Podsumowując, największym bublem zużyć tego miesiąca okazał się COSMEPICK STRAWBERRY&BASIL masło do ciała z truskawką i bazylią. Do reszty może jeszcze wrócę, do niektórych już nie. Najlepszym odkryciem z wyżej wymienionych kosmetyków jest PILATEN MASKA NA USTA KOLAGENOWA i to do niej na pewno jeszcze wrócę i to nie raz. Zamierzam jeszcze wypróbować inne tego typu maski na usta.

I to będzie na tyle...


Miałyście któryś z tych kosmetyków?

Który z nich najbardziej Was zainteresował?


piątek, 31 lipca 2020

Lipcowe podsumowanie maseczek

Kolejny miesiąc już za nami. Bardzo lubię lipiec, nie tylko dlatego, że w tym miesiącu obchodzę urodziny, ale i dlatego, że miesiąc ten kojarzy mi się w pięknym i ciepłym latem oraz oczywiście z ciągle trwającymi wakacjami,  które zawsze mnie cieszą, nawet teraz jak już moja edukacja dobiegła końca. 



Tak, jak w zeszłym miesiącu, regularnie starałam się używać różnych maseczek do twarzy, które nałogowo kupuję w drogeriach lub w innych sklepach. Niektóre są bardzo tanie, więc szkoda ich nie kupić, każda z nich kosztowała mnie w granicach 1-5 zł. Niektóre maseczki pozostają ze mną na dłużej, ponieważ idealnie się u mnie sprawdzają, a niektórym dziękuję już po pierwszym użyciu. Zapraszam do recenzji każdej mojej maseczki, której użyłam w tym miesiącu.

1. Be Beauty Konopie


Be Beauty, maseczka kremowa, Konopie

Ostatnio bardzo polubiłam maseczki, które mają w swoim składzie olej z nasion konopi, dlatego zdecydowałam się na tę maseczkę. Kupiłam ją w Biedronce. Starcza ona dwie aplikacje. Ma kremową konsystencję o bardzo delikatny zapachu, którego prawie wcale nie czuć. W trakcie aplikacji czułam lekkie pieczenie. Użyłam tej maseczki na noc. Po zalecanym czasie usunęłam jej nadmiar, a resztę wklepałam w skórę, więc już nie używałam na noc kremu do twarzy. Rano moja skóra była bardziej rozświetlona i miałam wrażenie, że wyrównała koloryt. Maseczkę na pewno jeszcze użyję


2. Cien


Cien, Maseczka oczyszczająco-nawilżająca z zieloną glinką

Wiele ciekawych i pozytywnych recenzji skłoniło mnie do zakupienia tej maseczki. Moja skóra często się świeci, więc też dlatego zdecydowałam się na nią. Kupiłam ją w Lidlu. Zawsze nakładam wszystkie maseczki tylko na twarz, nawet jeśli, tak jak w  przypadku tej maseczki zalecana jest na twarzy, szyję i dekolt. Jej konsystencja jest kremowa i ma kolor delikatnie zielony. W trakcie aplikacji czułam lekkie chłodzenie. Po tej maseczce moja skóra była matowa przez długi czas, gładka i miałam wrażenie, że pory się pomniejszyły. Maseczkę na pewno jeszcze użyję


3. Tołpa


Tołpa, nawilżająca maska-kompres na twarz, szyje i pod oczy
 
Byłam bardzo ciekawa tej maseczki, bo jeszcze nie miałam  żadnego kosmetyku z Tołpy. Kupiłam ją w Hebe. Stwierdziłam również, że będzie ona idealna dla mojej skóry mieszanej. Eliminuje oznaki stresu, więc żeby to sprawdzić, użyłam jej po stresującym dniu. Maseczka ma białą kremową konsystencję o delikatnym zapachu. W trakcie aplikacji czuć przyjemne chłodzenie. Po zmyciu czułam, że moja skóra jest odświeżona, nawilżona i wygładzona. Miałam wrażenie, że ma również wyrównany koloryt. Użyłam tej maseczki na noc, na drugi dzień moja skóra była nadal miękka i gładka Jestem bardzo z niej zadowolona, fajnie, że jedno opakowanie wystarcza na dwie aplikacje. Na pewno użyję ja znowu


4. Eveline


Eveline, Galaxity Glitter Mask, oczyszczająca maseczka do twarzy

Bardzo lubię firmę Eveline, więc byłam pewna, że z tą maseczką się polubię. Zakupiłam ją w Rossmannie. Konsystencja jest bardzo ciekawa i przypomina żel. Ma czarny kolor ze świecącymi drobinkami i gwiazdkami  (które trochę kuły mnie w twarz przy nakładaniu). Jest bezzapachowa. Kiedy miałam maseczkę na twarzy, lekko szczypała mnie skóra, ale dało się wytrzymać. Po maseczce moja skóra była matowa i wygładzona, czyli częściowo cel został osiągnięty. Moja twarz miała również wyrównany koloryt. Jednak matowa cera nie utrzymała się zbyt długo (pewnie dlatego, że akurat tego dnia miałam bardzo intensywny dzień) i nie obeszło się bez bibułek matujących. Nie jestem z tej maseczki zadowolona w 100%, chociaż  nie była zła, jednak nie użyję jej już więcej.


5. Ziaja


Ziaja, antyoksydacja skóry wiotkiej, pozbawionej blasku, wrażliwej

Czasami trafiają się fajne kosmetyki z Zaji, dlatego dałam szansę tej maseczce. Kupiłam ją w Hebe. Maseczka ta ma kremową prawie bezzapachową konsystencję. W czasie aplikacji nic mnie nie szczypało, tak jak często to bywa w czasie mojego testowania przeróżnych maseczek. Nie spodziewałam się cudów po tej taniej maseczce (tym bardziej że wcześniej miałam inną maseczkę z tej marki, która się nie sprawdziła). Jednak miło się zaskoczyłam, bo moja skóra była po niej gładka, miękka i nawilżona. Na pewno jeszcze kiedyś użyję tej maseczki.


6. Bielenda Smothie Mask


Bielenda, Smothie Mask

Ostatnio bardzo polubiłam maseczki z Bielendy, a jeszcze jak zobaczyłam smakowitą nazwę "Smothie Mask", stwierdziłam, że muszę ją kupić. Już nie pamiętam czy ją kupiłam w Rossmannie, czy w Hebe. Zapach ma piękny, przypominający mi Vibovit w saszetkach, który jadłam w dzieciństwie. Konsystencja jest kremowa i żółta. W czasie aplikacji nic mnie nie piekło. Niestety, mimo tego, że maseczka powinna wystarczyć na dwie aplikacje, zużyłam jedną saszetkę za jednym razem. Mimo tego na pewno jeszcze kiedyś jej użyję.


7. Bielenda CBD Cannabidiol


Bielenda, CBD Cannabidiol, maseczka nawilżająco-detokcykująca

Jakiś czas temu przetestowałam maseczkę z Bielendy z tej samej serii, tylko przeznaczoną do skóry suchej i wrażliwej. Maseczka ta bardzo dobrze się u mnie sprawdziła, więc zdecydowałam się tym razem przetestować maseczkę do cery mieszanej i tłustej, ponieważ moja skóra podchodzi bardziej pod typ mieszany. Kupiłam ją w Hebe. Kiedy trzymałam maseczkę na twarzy nic mnie nie piekło, zapach był prawie niewyczuwalny. Konsystencja maseczki ma postać kremu, o niezbyt pięknym kolorze, czyli szarym podchodzącym pod zielony. Moja skóra po tej maseczce była matowa, gładka, nie czuć było żadnego ściągnięcia, a pory były zwężone. Po intensywnym dniu efekt nadal się utrzymywał i ani razu nie miałam potrzeby użyć bibułek matujących. Na pewno jeszcze kiedyś użyję tej maseczki, bo jestem z niej bardzo zadowolona.


8. ISANA


ISANA, maseczka Q10

Miałam jakiś czas temu maseczkę z Isany i bardzo byłam z niej zadowolona, dlatego postanowiłam przetestować inny rodzaj z maseczek tej marki. Kupiłam ją w Hebe (albo w Rossmanie, już nie pamietam). Maseczka ma kremową konsystencję o bardzo delikatnym zapachu, którego prawie wcale nie czuć. W czasie aplikacji maseczki skóra bardzo mnie piekła, to pieczenie nie było warte, efektów, bo moja skóra była taka sama przed jej użyciem, jak i po. Po zalecanym czasie aplikacji musiałam całkiem zmyć ją z twarzy, bo tak mnie piekła (mimo że w sposobie użycia jest napisane, żeby maseczkę wmasować w skórę). Ze względu na efekty, których nie widać i to pieczenie maseczki już nie użyję.

I to będzie na tyle mojej przygody z maseczkami w tym miesiącu. Jak widać, większość z nich pozostanie ze mną na dłużej, a dwóch nie użyję już nigdy więcej. Jeśli komuś byłoby mało moich recenzji o maseczkach, zapraszam do mojego czerwcowego podsumowania.

A Wy miałyście którąś z tych maseczek?
Która z nich zaciekawiła Was najbardziej?

piątek, 17 lipca 2020

Avon Foot Works, Nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1 & Cien, lakier do paznokci

Lato to pora roku, w której większą uwagę przywiązujemy do pielęgnacji stóp. Częściej wtedy chodzimy w sandałkach, w których widać wypielęgnowane paznokcie oraz pięty. Zdarzają się też częste wypady na plażę, po której chodzimy w klapkach lub bez. Latem na pewno większość osób posiada swój ulubiony kosmetyk do pielęgnacji stóp, a także ulubiony kolor lakieru do paznokci. 


Avon Foot Works, Nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1 & Cien, lakier do paznokci


Dzisiaj chciałam się pochwalić moimi dwoma najważniejszymi kosmetykami do stóp, w jakie zaopatrzyłam się tego lata. Jest to Nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1 z Avonu z serii Foot Works oraz lakier do paznokci z marki Cien. 


Lakier do paznokci Cien 



Cien, lakier do paznokci 

Latem pedicure to u mnie dla podstawa. Zawsze mam pomalowane paznokcie o tej porze roku, ponieważ często chodzę w sandałkach, w innych porach roku rzadko kiedy maluję paznokcie u stóp. Często sięgam po wyraziste kolory takie jak rzucające się w oczy różowe odcienie lub jasne, które odznaczają się na mojej opaleniźnie. Z racji, że jestem już bardzo opalona, tym razem sięgnęłam po jasny odcień, jakim jest bardzo jasny pastelowy różowy kolor lakieru z marki Cien. Kupiłam go w Lidlu (nie pamiętam już ile kosztował, wiem, że był bardzo tani). 

Moja opinia:


Bardzo lubię ten odcień i często go widać na moich paznokciach zarówno u rąk jak i stóp. Niestety lakier kupiłam dawno więc już trochę mi się przysycha, ale trzymam go w lodówce, więc jeszcze jakoś się trzyma. Już za drugim pociągnięciem pokrywa on dokładnie całe paznokcie. 

Mój sposób na trwały pedicure:

1.   Najpierw piłuję paznokcie i nadaję im kształt pilnikiem. 
2. Następnie wygładzam ich powierzchnię polerką do paznokci.
3. Odtłuszczam odtłuszczaczem do paznokci (używam do tego cleanera z Delli).
4.  Maluję paznokcie diamentową odżywką z Eveline, która pełni funkcję podkładu.
5. Maluję co najmniej dwie warstwy lakieru kolorowego (czyli w tym przypadku moim lakierem z marki Cien).
6. Na końcu utwardzam paznokcie utwardzaczem z Avonu Mark Gel Shine.

Jak widać, paznokcie u stóp maluję na takiej samej zasadzie jak u rąk, szczegółowo pisałam już to tutaj. W taki sposób pomalowane paznokcie u stóp trzymają się u mnie ponad tydzień (zawsze dłużej się trzymają niż u rąk).


Avon Foot Works, Nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1



Avon Foot Works, Nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1

Bardzo lubię kosmetyki o konsystencji olejku, dlatego tego lata postawiłam na nawilżający olejek lawendowy do stóp 3 w 1 z Avonu z serii Food Works.  Posiada on ekstrakt z lawendy, dzięki któremu koi skórę stóp i przyjemnie pachnie. Jego pojemność to 50 ml, jego cena w katalogu, z którego go zamówiłam to tylko 6,99 zł.

Skład:

ISOPROPYL MYRISTATE, CANOLA OIL, OCTYL STEARATE, LAURETH-4, POLYSORBATE 81, DIETHYLHEXYL FUMARATE, PARFUM, AQUA, BENZYL ALCOHOL, METHYLPARABEN, DIETHYLHEXYL SODIUM SULFOSUCCINATE, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (LAVENDER) FLOWER/LEAF/STEM EXTRACT.
 

Pełni on aż 3 ważne funkcje:

1. Błyskawicznie nawilża stopy.
2. Jako dodatek do kąpieli zmiękcza suchą i stwardniałą skórę stóp i skórek wokół paznokci.
3. Można go użyć do relaksacyjnego masażu stóp. 
 

Moja opinia:


Bardzo polubiłam ten olejek, ma ładny zapach i szybko się wchłania. Używam kilka kropel bezpośrednio na stopy, zawsze po kąpieli i to u mnie wystarcza aby nawilżyć, zregenerować i wygładzić skórę stóp oraz skórek wokół paznokci.


Tak właśnie wygląda moja pielęgnacja stóp latem. Nie jest ona czasochłonna, dlatego w łatwy i szybki sposób mogę się cieszyć zadbanymi stopami o tej porze roku.

A Wy lubicie malować swoje paznokcie u stóp? 
Jakie są wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji stóp?

poniedziałek, 13 lipca 2020

Panterki na paznokciach i nie tylko...

I jak tam minął Wam weekend? Czy również był tak samo intensywny jak mój? Będzie to bardzo rozbudowany post... Mam Wam wiele do napisania, bo moje weekendowe szaleństwo zaczęłam już w piątek (10 lipca),  ponieważ 28 lat temu o godzinie 4:35 przyszłam na świat! Z tego właśnie powodu już w piątek wieczorem zaczęłam świętować, był oczywiście tort oraz mała posiadówka z rodziną i znajomymi. Sobota i Niedziela również były pełne wrażeń, bo z siostrą i z przyjaciółką wybrałyśmy się na wycieczkę do Torunia, która była w ramach mojego prezentu urodzinowego.


Z racji, że jest to głównie blog kosmetyczny chciałam w pierwszej kolejności zaprezentować mój manicure jaki towarzyszył mi przez ten cały czas świętowania. Robiłam go w pośpiechu, żeby zdążyć ze wszystkimi przygotowaniami i wyrobić się przed przyjściem gości, dlatego wybaczcie jeśli będą na nim małe niedociągnięcia, a zdjęcia będą gorszej jakości. Zdecydowałam się panterki na jednym paznokciu, ponieważ jest to bardzo łatwy wzorek, do którego nie potrzeba wielkich zdolności artystycznych żeby ładnie się prezentowały (nawet jeśli trochę krzywo wyjdą).

Panterki na paznokciach

Przejdźmy teraz do tego jak krok po kroku wykonałam panterki:

1. Pomalowałam paznokcie na fioletowo, jednego paznokcia (tego, którego wybrałam do namalowania panterek) pomalowałam na bardzo jasny pastelowy różowy.  Ważne jest aby ten paznokieć, na którym mają być panterki był koloru jaśniejszego niż pozostałe paznokcie.


Większość paznokci pomalowałam fioletowym lakierem do paznokci z Avonu Mark Gel Shine


Lakier, na którym następnie namalowałam panterki, to lakier z firmy Cien


2. Na tym tym jednym paznokciu, na którym mają być panterki, namalowałam małe kropki w takim samym kolorze co pozostałe paznokcie (nie muszą być to równe kropki, nawet lepiej jeśli wyjdą krzywe).


3. Lakierem z cienkim pędzelkiem do robienie wzorków (pisałam o nim tutaj) zrobiłam z tych kropek cętki obtaczając każdą z nich nierównym konturem.



Wykorzystałam do tego czarny lakier z Neess



I na końcu pomalowałam wszystkie paznokcie nawierzchniowym utwardzaczem w Avonu Mark Gel Shine, o którym piszę w każdym moim poście o paznokciach.


Tak prezentował się efekt końcowy

Ten wzorek ładnie prezentuje się na tle mojej kwiecistej sukience...

... oraz na tle moich jeansach z dziurami,

Teraz zmienimy trochę temat



Oto moje zbór moich prezentów.

Jak widać dostałam książkę " Tylko dobre wiadomości" Agnieszki Krawczyk (której recenzji spodziewajcie się na moim blogu z książkami), suchy olejek z drobinkami złota do ciała i włosów (też spodziewajcie się jego recenzji, która będzie bardzo pozytywna, bo olejek zaczęłam już używać i jestem z niego bardzo zadowolona), bransoletkę (którą ostatnio często zakładam, bo bardzo mi się spodobała), słodycze  (które pewnie szybko zjem, jak widać do czekolady Milki już się dobrałam), dostałam jeszcze wino Prosecco (które wypiłyśmy w Toruniu, świętując moje urodziny). 


Tort urodzinowy

Najlepszym ze wszystkich słodyczy, które dostałam był mój tort urodzinowy, który nie tylko był bardzo pyszny ale i pięknie przyozdobiony. Jeszcze nigdy chyba nie miałam tak pięknego tortu. 



A tak odpoczywałam sobie w Toruniu nad Wisłą (bardzo wyraźnie mnie widać :D). Gdybym wzięła ze sobą lepszy sprzęt robienie zdjęć pokazałabym więcej pięknych zdjęć. Zwiedzałam to miasto pierwszy raz i nie spodziewałam się, że jest takie piękne, dlatego nie zaopatrzyłam się w lepszy aparat, Na pewno kiedyś tam wrócę i ze zdjęciami lepszej jakości i przedstawię Wam dokładniejszą fotorelację z podróży.

I to będzie na tyle moich weekendowych wrażeń.

A Wy lubicie mieć paznokcie na panterki?
Jak Wam minął weekend?



Your Natural Side Olej z pestek moreli

Dzisiaj przedstawię Wam kolejny ciekawy naturalny olejek z pestek smacznych owoców, z którym nie miałam wcześniej styczności. Jego marka jes...

Popular Posts